Ulubieniec miesiąca - marzec

Witam Was,

marzec za nami a ja postanowiłam pokazać Wam produkt który używałam bardzo często w marcu.


Ponieważ moje usta zrobiły się suche i bez wyrazu, będąc na zakupach postanowiłam wrzucić do koszyka coś do ust. Nie mogłam się zdecydować na konkretny produkt. Stojąc przy półce pomyślałam że wezmę coś nawilżającego to raz , a po drugie coś co nada im koloru.



Wybór padł na masło z Bielendy. Bardzo lubię ich kosmetyki więc istniało duże prawdopodobieństwo że produkt się sprawdzi.

Tak też się stało. Masełko nadaje bardzo ładny kolor. Nie potrzeba używać, dodatkowo szminek czy koloryzujących błyszczyków. Ładnie rozprowadza się na ustach. Pozostawia delikatnie nawilżone. Do tego wszystkiego pachnie wiśnią. Zapach jest ładny , choć ja nie przepadam za wiśnią. Może następnym razem spróbuje drugiej wersji smakowej.


Przez cały miesiąc chodziłam i co trochę smarowałam się masełkiem. Przyznam że nie lubię korzystać z produktów do ust, kiedy są w słoiczkach lub innych tego typu opakowaniach, ale teraz kiedy jestem w domu zupełnie mi to przestało przeszkadzać. Może później znajdę ten sam produkt w innym opakowaniu. :)

Czy stosowałyście ten produkt? 
Jak się sprawdza ??


Pozdrawiam, 
Larose

Udostępnij ten post

4 komentarze :

  1. Uwielbiam takie masełka, kolor piękny , podejrzewam, że zapach bajeczny :)
    Kiedyś na pewno muszę spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapaszek musi być cudowny!

    Obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam wersję brzoskwiniową i również bardzo lubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie miałam jeszcze masełka od bielendy, najbardziej mnie kusi malinowy.
    Obecnie używam jagodowego masełka z Delia i spisuje się świetnie :)

    OdpowiedzUsuń